008/ piguły

Ćpunem nie jestem, ale to, ile piguł i prochów przyjmuje w ciągu ostatnich dni przekracza szeroko pojętą normę (a nie wiem, czy wiecie, jestem lekomanką). Przeziębienie jest do kitu, serio. Na szczęście zatoki mam już prawie czyste, gardło też już tak nie dokucza, został tylko ból głowy i egzystencjonalny. Co gorsze? Nie wiem. Na ból głowy chociaż leki pomagają.
Chociaż na ból egzystencji może pomóc pseudoefedryna. Zastanowię się nad tym głębiej w nocy.
Wstałam wcześnie rano, bez budzika. Zebrałam swoje tłuste cztery litery i poszłam biegać. Chciałam biec tak szybko i długo, aby gdzieś w polu lub w środku lasu upaść i udusić się z braku kondycji i nie wydolności serca czy płuc. Nie udało mi się. Nic straconego, jutro też jest dzień.

Chciałabym, aby w ciągu najbliższych dni była burza. Uwielbiam ją, uwielbiam gdy jest ciemno, uwielbiam oglądać wyładowania i wręcz kocham czuć deszcz na mojej skórze.

Jeśli chodzi o jedzenie:

kanapka z jajkiem i sałatą - 217
garstka paluszków (taka malutka) - 40
kanapka z dżemem - 158
3 kostki czekolady mlecznej - 96

razem : 510 kcal

Komentarze