Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2021

006/doszłam na skraj

Chłopak mi powiedział, że przytyłam. Koniec jedzenia. Koniec obiadków w pracy. Koniec fast foodów. Koniec szczęścia z jedzenia. Przestać się wygłupiać i wróć do tego co było. A nie było jedzenia. Ale to nie dlatego, że nie możesz. Nie musisz. Pamiętaj. Nie musisz jeść by mieć siłę czy dobry humor. Pomyśl o energii spływającej z nieba. Kiedyś myślałaś, że jedzenie to szczęście. To błąd. Energia jest Twoim szczęściem. Czerp jej ile się da, kiedy się da. Ciesz się nią. I pamiętaj. Nie musisz jeść. Jesteś od tego silniejsza. Nie musisz jeść. Wiesz co robisz, wiesz kim jesteś. Tacy jak Ty nie muszą jeść. Są o wiele silniejsi i szczęśliwsi niż ludzie jedzący. Nie musisz jeść. Dobranoc.  trzymajcie się całe. trzymajcie się ciepło. trzymajcie się chudo. 

005/

Na początku tego nie zauważasz. A już sekundę później obracasz to w żart, bo przecież nie jesteś nienormalna więc Tobie nie przytrafiają się takie rzeczy na poważnie. Tłumaczysz innym, że to wszystko przez to, że jesteś ciamajdą; doskwiera Ci bujna wyobraźnia; masz dobry humor; masz dwie lewe ręce albo jesteś Sierotką Marysią, próbując samą siebie do tego przekonać.  Czasem przelatuje Cie myśl, co jeśli kiedyś przestaniesz to kontrolować?  Co jeśli TO będzie kontrolowało Ciebie? Ale czy nie tego chciałaś? Czy nie o to ryczałaś w poduszkę 8 lat temu? Że chcesz widzieć to, w co wierzysz? Czy nie łkałaś, że możesz odsprzedać duszę lucyferowi za widoczne kości? Czy nie przeklinałaś każdej kolejnej kalorii wkładanej do ust? Czy nie wyłaś w samotności z nienawiści do własnego ciała? Katowałaś się myślami, wspomnieniami, patrzyłaś w lustro i miałaś ochotę rozwalić je w milion kawałków? Nie wychodziłaś do ludzi, bo nie byłaś szczuplejsza od nich? Nie wychodziłaś z własnego pokoju lub czułaś ni

001/ dużo spokoju w nowym roku

No i znowu bym nic tu nie napisała. A nawet ustawiłam sobie przypomnienie w telefonie na godzinę 20. Teraz jest 00:11. Ale ważne, że to piszę. Odzwyczaiłam się od systematyczności, od pisania. Czasem ogarnia mnie lęk, że odzwyczaiłam się również od myślenia, coraz ciężej mi to idzie, a jakość też wątpliwa. Cały rok obiecywałam sobie, że zacznę czytać więcej książek, ale ogólny bilans to zaczętych 7 pozycji, żadna nie skończona. Kiepsko Maya, kiepsko. Ale przed wyjazdem za granicę (bo mieszkam za granicą, przeprowadziłam się w marcu tamtego roku; na święta Bożego Narodzenia pojechałam na 2 tygodnie w rodzime mi strony, lecz już 26/12 siedziałam w busie z powrotem do domu; bo tu, za granicą jest mój dom, ale o tym może innym razem) zamówiłam sobie książkę z serii poświęconej sabatom czarownic - zwyczajom, obrzędom, historii. Póki co przeczytałam kilka stron, zapowiada się ciekawie. Może to ponownie rozpali we miłość do książek, czytania, rozwoju.. Brakuje mi samozaparcia, nadziei i wiary