005/

Na początku tego nie zauważasz. A już sekundę później obracasz to w żart, bo przecież nie jesteś nienormalna więc Tobie nie przytrafiają się takie rzeczy na poważnie. Tłumaczysz innym, że to wszystko przez to, że jesteś ciamajdą; doskwiera Ci bujna wyobraźnia; masz dobry humor; masz dwie lewe ręce albo jesteś Sierotką Marysią, próbując samą siebie do tego przekonać. 

Czasem przelatuje Cie myśl, co jeśli kiedyś przestaniesz to kontrolować? 

Co jeśli TO będzie kontrolowało Ciebie? Ale czy nie tego chciałaś? Czy nie o to ryczałaś w poduszkę 8 lat temu? Że chcesz widzieć to, w co wierzysz? Czy nie łkałaś, że możesz odsprzedać duszę lucyferowi za widoczne kości? Czy nie przeklinałaś każdej kolejnej kalorii wkładanej do ust? Czy nie wyłaś w samotności z nienawiści do własnego ciała? Katowałaś się myślami, wspomnieniami, patrzyłaś w lustro i miałaś ochotę rozwalić je w milion kawałków? Nie wychodziłaś do ludzi, bo nie byłaś szczuplejsza od nich? Nie wychodziłaś z własnego pokoju lub czułaś niewyobrażalny dyskomfort psychiczny, gdy któregoś dnia Twój brzuch był bardziej nadęty niż zwykle? Ciągle masz wrażenie, że wszyscy zwracają uwagę na Twoją sylwetkę i wiesz, że na pewno uważają Cię za nieatrakcyjną lub po prostu tłustą? Jedyne o czym myślisz, to to że nie chcesz przytyć? 

Całe życie słuchałam: "Ale z Ciebie kluseczka, nie to co Twoja siostrzyczka. Nie powinnaś tyle jeść!" Nie byłam gruba. W wieku 11 lat przy wzroście 156 cm ważyłam 49 kg. Nie byłam gruba, może kilka kilo, ale nie kilkanaście jak mi się wtedy wydawało. Zrozumiałam to dopiero w wieku 18 lat.  Do tej pory byłam przekonana, że gdy chodzę powoduje trzęsienia ziemi i tsunami. Gdy tylko moje ciało zaczęło dojrzewać, ja zaczęłam je nienawidzić i szukałam sposobów aby ukryć to przed światem, a może przed samą sobą? Nie lubiłam gdy zwracał ktoś na mnie uwagę. Szczególnie na moją cielesność. Przestałam uczęszczać na wf, bo myślałam, że każdy śmieje się ze mnie; że jestem jakaś gorsza, że nie panuje nad własnym ciałem; czułam się jak słoń w składzie porcelany, bardzo niezgrabnie i nie na miejscu. Później przestałam jeść w miejscach publicznych, bo byłam za gruba na objadanie się przy ludziach. W szkole nie jadłam, w pracy też nie jadam. Wszyscy pewnie by patrzyli i myśleli, że pochłaniam tony kalorii i to stąd te boczki, brak wcięcia w talii i rozlewające się uda. Nie chce by ludzie komentowali moją wagę, sylwetkę, styl odżywiania czy preferencje względem wyglądu. 

Od przeszło pół roku chłopak mi powtarzał, że jestem chuda, ale ja wiedziałam, że podobam mu się "większa", więc sądziłam, że kłamie. Z czasem lokatorzy komentowali moje chude nogi; sąsiadka pytała ile cm mam w tali; nazwano mnie wieszakiem i "sama skóra i kości"; gdy mówiłam, że nie mogę przesadzać z ilością jedzenia zastanawiali się czy mówię poważnie; w pracy miałam zakaz podnoszenia cięższych rzeczy, bo szef bał się, że zrobię sobie krzywdę; codziennie kilkukrotnie padało pytanie czy na pewno coś dziś jadłam i czy nie porwie mnie wiatr gdy wyjdę na dwór. Nie docierało to do mnie. Zawsze chciałam słyszeć takie słowa od bliskich, pragnęłam, żeby ktoś się o mnie martwił, ale gdy to nastało, nie potrafiłam w to uwierzyć, nie potrafiłam tego zaakceptować; do tej pory mam wrażenie, że po prostu stałam za szklaną ścianą i miałam upośledzone odczuwanie i rozumienie wszechświata. Byłam jak ślepa. 

Byłam. 

A teraz to do mnie dotarło. Dotarło gdy znów przytyłam i jestem bliska próby samobójczej. Nienawidzę swojego ciała. Nienawidzę siebie. Nie chcę żyć. Nie chce więcej patrzeć na moje tłuste ciało, nie chcę się leczyć, nie chce próbować się pokochać. Pokochałam się kiedy będę w końcu wieszakiem z kości i ludzie będą nie dowierzali, że można być tak szczupłym; tak silnym; tak nie pokonanym. Bo.. bo kto jest silniejszy od kogoś, kto przezwyciężył siebie? Dosiadł swój charakter i poskromił, jak małą mysz, nie jak nieprzewidywalne zwierze którym jest? Tacy ludzie wywołują lęk, niepokój. Czy na pewno tak nie potrafią tylko psychopaci?

Może jestem psychopatką. Sama nie wiem. Mimo tego, czasem nie potrafię znaleźć innego sensownego wytłumaczenia na to co robię, jak się zachowuję, czego pragnę. Jestem dziwna. Życie jest dziwne. 

Żeby żyć, trzeba schudnąć. Trzeba chudnąć żeby żyć dumnie. 

trzymajcie się całe. trzymajcie się ciepło. trzymajcie się chudo.  

Komentarze

najchętniej czytacie

184/ nothing special

147/