No i znowu bym nic tu nie napisała. A nawet ustawiłam sobie przypomnienie w telefonie na godzinę 20. Teraz jest 00:11. Ale ważne, że to piszę. Odzwyczaiłam się od systematyczności, od pisania. Czasem ogarnia mnie lęk, że odzwyczaiłam się również od myślenia, coraz ciężej mi to idzie, a jakość też wątpliwa. Cały rok obiecywałam sobie, że zacznę czytać więcej książek, ale ogólny bilans to zaczętych 7 pozycji, żadna nie skończona. Kiepsko Maya, kiepsko. Ale przed wyjazdem za granicę (bo mieszkam za granicą, przeprowadziłam się w marcu tamtego roku; na święta Bożego Narodzenia pojechałam na 2 tygodnie w rodzime mi strony, lecz już 26/12 siedziałam w busie z powrotem do domu; bo tu, za granicą jest mój dom, ale o tym może innym razem) zamówiłam sobie książkę z serii poświęconej sabatom czarownic - zwyczajom, obrzędom, historii. Póki co przeczytałam kilka stron, zapowiada się ciekawie. Może to ponownie rozpali we miłość do książek, czytania, rozwoju.. Brakuje mi samozaparcia, nadziei i wiary...
Komentarze
Prześlij komentarz