201/ chyba nie jest tak źle

20/07 [55,1] 

Cud. Na wadze 0,9kg względem wczoraj. 
Muszę się Wam pochwalić, że od poniedziałku jestem ów team liderką. Wszystko potoczyło się bardzo szybko, szkolenie które miałam odbyć nie przebiegło tak jak myślałam. W sumie to można powiedzieć, że wcale go nie było, bo kierowniczka przekładała je z dnia na dzień, ostatecznie odbębniła 2 godzinną pogawędkę ze mną i bum. W poniedziałek gdy przyszłam do pracy boss oznajmił mi, że to jest ten dzień. Dał mi kilka kartek i powiedział, że we mnie wierzy. To tyle. 
Nie powiem, spanikowałam, ale nie dałam po sobie nic poznać. Przecież od dawna obserwowałam jak inni pracują, co robią, co wchodzi w zakres ich obowiązków, jak radzą sobie w stresowych sytuacjach. Jeśli chodzi o uczenie się poprzez obserwację innych jestem mistrzem. 
Poniedziałek w pracy skończył się nim się zorientowałam. Według mnie - spisałam się, jak na pierwszy raz. Gdy pytałam Georga <boss> powiedział, że nie może nic powiedzieć, bo jak mnie pochwali zbyt szybko to przestanę dobrze pracować. Co chyba było pochwałą, nie? 
Dziś już o wiele pewniej czułam się w pracy. Przypomniały mi się słowa mojej kierowniczki Izabeli, że ona ogarnęła wszystko w 2 tygodnie i mocno wierzy, że ja też osiągnę ten pułap. Więc postawiłam sobie to za cel. Sama nie potrafię uwierzyć w siebie, ale jeśli ktoś potrafi, chcę udowodnić, że jestem jeszcze lepsza niż myślał. 
Mimo iż jestem cały dzień na nogach, odpowiedzialność za zespól i wykonywane zamówienia spoczywają na moich barkach mam o wiele większą ochotę przychodzić do pracy. Dziwne uczucie, ale najwyraźniej potrzebowałam 'misji' która da mi poczucie przynależności, ważności i dania z siebie 101% we wszystkim co robię. 
Odzew ludzi z którymi pracuję był bardzo pozytywny. Wiele osób powiedziało, że zasłużyłam na takie wyróżnienie. Nawet koleś, o imieniu D. który nie zwraca uwagi na ludzi, którzy pracują na naszej firmie krócej niż 3 lata (on sam pracuje 10) powiedział dziś do mojej koleżanki, że nie sądził, że ktoś tak młody może ogarnąć tyle rzeczy w tak krótkim czasie. 
Byle teraz nie osiąść na laurach, nie wyłożyć się na jakimś zadaniu i będzie pięknie.

Co do diety, bo to o to chodzi w tym blogu, to postanowiłam w tym tygodniu przestać obżerać się, ale nie trzymać się żadnych limitów. Niech mój apetyt się uspokoi i dopiero zacznę moją drugą dietę. Grafikę wstawię w odpowiedniej zakładce o nazwie "diety". 
Najprawdopodobniej jutro dodam też podsumowanie wcześniejszej diety, chociaż trafniej brzmiało by podsumowanie porażki, bo więcej nawaliłam niż zaliczyłam, ale cóż. Teraz będzie lepiej. 

Trzymajcie się kruszyny, dobranoc.

Komentarze

  1. Gratuluję sukcesu zawodowego :) Tak.. misja i cel w pracy daje kopa do działania.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz