175/ only good news

24/06 [55,2] 1/10

 W końcu! Moje małe marzenie jest coraz bliżej spełnienia. Mój szef - Gregor, podczas dzisiejszych pogawędek zaproponował mi szkolenie na team lidera. W jednej sekundzie żołądek ścisnął mi się do rozmiarów małego orzeszka, a oczy na pewno zaświeciły się jak dwie iskierki. Odkąd zaczęłam pracę było to moim marzeniem. Od ponad roku ciężko pracowałam, nie narzekałam, nie brałam dni wolnych, nie jeździłam na urlopy żyjąc w przekonaniu, że kiedyś mi się to opłaci. I właśnie nadszedł ten moment, w którym zostałam zauważona i doceniona. 
Od wielu osób słyszałam, że mam smykałkę do zarządzania ludźmi i pracą, że wiem dużo na temat tego, co robię i że powinnam pytać o to stanowisko dużo wcześniej. Ale ja nie jestem na tyle pewna siebie, żeby prosić się o awans. Cierpliwie czekałam, aż szef wyjdzie z taką propozycją. I dziś nastąpił ten dzień. Oznajmił mi, że za tydzień, gdy wróci z urlopu jeden chłopak i zajmie moje miejsce, on razem z kierowniczką wezmą mnie pod skrzydła i przekażą całą swoją wiedzę. 
Gdy tylko to usłyszałam, ogromnie się ucieszyłam i musiałam bardzo dobrze się hamować, żeby nie przytulić go lub nie zacząć krzyczeć ze szczęścia. No to są najlepsze wieści jakie słyszałam od dawna!!!!!!
Awans równa się wielu korzyściom. Zaczynając od ubranek firmowych z dopiskiem 'team leader' (które mają boskie kolorki w porównaniu do tych zwykłych), po większy "luz" w pracy, lepszą stawkę (o prawie 6 euro!!) oraz możliwość udania się na kurs języka niderlandzkiego na koszt firmy. Ale i tak najbardziej cieszę się z tego, że będę najmłodszą team liderką! 
Cholernie nie mogę się doczekać rozpoczęcia tego szkolenia! Odkąd wróciłam z pracy nie mogę usiedzieć na miejscu, najchętniej wykrzyczałabym to całemu światu! Ale nie chcę zapeszyć, mam nadzieję, że tym postem również tego nie zapeszę. 

Co do wagi.. jak widać u góry posta, dziś waga pokazała 55,2! Cel pierwszy uważam za zaliczony, co oznacza, że najprawdopodobniej na weekendzie pojadę na zakupy to uczcić :) 

edit.
J. zabrał mnie z okazji awansu do knajpki. Spaliliśmy  jointa, wypiliśmy piwo i pojedliśmy. Jestem na siebie wściekła, że akurat w momencie, gdy zaliczyłam pierwszy cel. Jestem hipokrytką i zamiast walczyć o to, by jak najszybciej osiągnąć resztę, ja zapycham się chipsami. 
m a s a k r a

Bilans: 1583/650 niezaliczone
t r a g e d i a. 
to ponad 2 razy więcej. muszę jak najszybciej to spalić.

nie mogę zawalić ani razu do końca diety. 

Komentarze

  1. No ale świętowała coś ważnego, potraktuj to jako wyjątek:) serdecznie Ci gratuluję, na pewno się sprawdzisz na tym stanowisku a i pieniądze nie byle jakie

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluje awansu. Nie bądź zła na siebie. To tylko jeden dzień i wcale nie był to napad obżarstwa więc na wadze dużej różnicy nie będzie. Pozdrawiam z Amsterdamu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz